Dzisiaj będzie długo... Ale mam nadzieję, że nie nudno ;-).
Przede wszystkim skończyłam kolejny element wyprawki bobaskowej - małe zielone spodenki.
Włóczka Baby Wool, druty nr 3 i 3,5. Robione bezszwowo.
Na drutach w dalszym ciągu żakard dla mnie, tymczasowo muszę od niego odpocząć bo ponura pogoda za oknem plus brązy i fiolety trochę wprawiają w jesienny już nastrój dlatego na drugich drutach maleńka, żółta SUKIENECZKA :-D. Oby tylko nasza Zuza w ostatniej chwili się nie rozmyśliła i nie została Krzysiem ;-).
A teraz kulinarnie... Będzie długo i dużo :-D
1. Pierś kurczaka faszerowana słoniną, pieczarkami i żółtym serem z ogórkowymi wstążeczkami - mój przepis ;-)
Składniki (2 porcje):
- podwójna pierś kurczaka
- 100 g pieczarek
- 1 średniej wielkości cebula
- 50 g słoniny
- 50 g żółtego sera
- tymianek
- sól, pieprz
- ogórek szklarniowy
- 2 łyżki jogurtu naturalnego
- koperek
Przygotowanie:
- Słoninę pokroić w drobną kostkę i podsmażyć na patelni. Dodać drobno posiekaną cebulę. Do cebuli i słoniny dodać pokrojone w kostkę pieczarki i smażyć aż z pieczarek odparuje większość wody. Podsmażone grzyby wraz ze słoniną i cebulą wybrać łyżką cedzakową do niedużej miseczki. Przyprawić do smaku solą i pieprzem, gdy trochę przestygną dodać starty żółty ser i dokładnie wymieszać.
- Piersi kurczaka dokładnie umyć i osuszyć. Zrobić w nich sporej wielkości kieszonki, które wypełniamy przygotowanym farszem grzybowym. Dokładnie spinamy wykałaczkami i z każdej strony nacieramy solą, pieprzem i tymiankiem. Następnie na pozostałym po smażeniu pieczarek tłuszczu podsmażamy faszerowane piersi tak aby miały lekko złoty kolor.
- Do żaroodpornego naczynia wkładamy piersi, polewamy tłuszczem z patelni i posypujemy pozostałym farszem. Pieczemy przez 20 minut w piekarniku nagrzanym do 190 stopni.
- Ogórek kroimy w cieniutkie i długie "makaroniki". Solimy a następnie po około 10 minutach odsączamy nadmiar wody. Układamy na talerzach w formie małych gniazdek, w ich środku kładziemy po łyżce jogurtu naturalnego. Posypujemy koperkiem i pieprzem.
Składniki (4 porcje):
- 1 mała dynia
- 2 czerwone papryki
- 3-4 ziemniaki
- 2 średniej wielkości cebule
- 4 ząbki czosnku
- 2 łyżeczki słodkiej papryki
- szczypta curry i gałki muszkatołowej
- sól, pieprz
- olej rzepakowy
- bulion warzywny (lub woda i kostki rosołowe ;-))
- śmietanka kremówka
- kilka łyżek jogurtu greckiego
- Cebulę i czosnek drobno posiekać. Ziemniaki, paprykę i dynię pokroić w drobną kostkę (ja nie obierałam dyni bo miała bardzo delikatną skórkę).
- Na rozgrzanym w dużym garnku oleju smażymy cebulę i czosnek. Gdy cebula się zeszkli dodajemy ziemniaki, chwilę podsmażamy. Dodajemy paprykę a po 5 minutach dynię. Smażymy 5-10 minut mieszając żeby nic się nie przypaliło. Doprawiamy słodką papryką, gałką muszkatołową, curry i pieprzem. Zalewamy bulionem 1 cm ponad poziom warzyw i gotujemy na małym ogniu około 25 minut aż warzywa będą miękkie.
- Garnek zdejmujemy z ognia. Połowę warzyw wybieramy łyżką cedzakową do miseczki. Pozostałą część bulionu miksujemy na jednolity krem w razie potrzeby dodając odrobinę bulionu. Warto pamiętać żeby miksera użyć dopiero po lekkim przestudzeniu wywaru - wrzątek tępi ostrza ;-). Zabielamy delikatnie śmietanką kremówką i doprawiamy do smaku.
- Podajemy z kleksem jogurtu greckiego.
Przepis na pstrąga nie mój więc nie będę publikować żeby nikt mnie o naruszenie praw autorskich nie oskarżył ;-). Przepis pochodzi z grudniowych "Smaków życia" (zabijcie mnie nie pamiętam z którego roku). Do tego upiekłam młode ziemniaki:
- Ziemniaki obrać i jeżeli są za duże to przekroić. Włożyć do żaroodpornego naczynia, polać olejem, posypać solą i pieprzem.
- Ziemniaki pieczemy w piekarniku nagrzanym do 190 stopni przez około godzinę aż się ładnie zarumienią.
I oczywiście skorzystałam z gotowego miksu sałat, jedyne co zrobiłam to polałam łyżką oleju (polecam lniany ale jeżeli nie macie to rzepakowy jest równie dobry). Pyszne z domową lemoniadą ;-) Na pewno równie dobre z lampką białego wina ale niestety ciężarne muszą się zadowolić napojami bezalkoholowymi więc solidarnie mąż też został skazany na lemoniadę ;-).
4. Barszcz z mięsno-pieczarkowymi uszkami - mój przepis
Składniki (na pierożki):
- 500 g mięsa wieprzowego zmielonego
- 600 g pieczarek
- 4 cebule średniej wielkości
- pęczek pietruszki
- bułka tarta
- jajko
- sól, pieprz
- 500 g mąki
- 50 ml oleju + odrobina do smażenia
- gorąca woda
- Cebulę z mięsem smażymy na patelni, przekładamy do głębokiej miski. Pieczarki kroimy w drobną kostkę i również smażymy aż odparuje z nich woda. Mięso łączymy z pieczarkami i mielimy na jednolitą masę (ja mam bardzo stary robot kuchenny, którego mycie zniechęca do używania ale w takich przypadkach jest niezastąpiony ;-)). Dodajemy drobno posiekaną pietruszkę, jajko i tyle bułki tartej aby farsz miał odpowiednią konsystencję. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Gotowy farsz schładzamy w lodówce (najlepiej przez noc) robi się wtedy bardziej zwarty i łatwiej go nakładać na ciasto pierogowe.
- Mąkę z olejem i wodą wyrabiamy na gładkie ciasto. Wodę dolewamy stopniowo żeby ciasto miało odpowiednią konsystencję. Ciężko określić idealne proporcje bo wszystko zależy od tego jakiej mąki użyjemy.
- Ciasto cienko rozwałkowujemy i wykrawamy kółka lub kwadraciki, co kto lubi ;-). Nakładamy farsz i lepimy pierożki, kapelusze lub uszka.
- Pierogi wrzucamy do wrzącej, osolonej wody z odrobiną oleju. Gotujemy 2 minuty od momentu wypłynięcia.
- Podajemy z czerwonym barszczem (ja ugotowałam ostatnio ogromna ilość dlatego obecnie do obiadu wyciągam słoik, zagotowuję i mam pyszny, zdrowy, domowy barszcz).
Były to moje pierwsze samodzielnie wykonane od początku do końca pierogi. Pierwszy raz korzystałam z silikonowej stolnicy i mam bardzo pozytywne odczucia z jej użytkowania. Przede wszystkim dobrze trzyma się blatu i nic do niej nie przywiera. Zajmuje mało miejsca (składamy w kostkę i chowamy do szuflady ;-)). Ma narysowaną podziałkę dzięki czemu można łatwo kroić równe kwadraty. Początkowo próbowałam wykrajać kółka szklanką ale silikon jest miękki i uginał się przez co wykrojenie kółka było koszmarem więc się poddałam i korzystając z podziałki wykroiłam kwadraciki nożem. Szybko i przyjemnie :-). Mam już pomysł na kolejne pierogi...;-)
5. Rosół z kury, czy jak stwierdził mój kuzyn - wywar z trupa ;-)
Robiłam po raz pierwszy. Przepisu nie podaję bo jest to podstawowy wywar i na pewno każdy zna a jak nie zna to bez problemu znajdzie w pierwszej lepszej książce kucharskiej ;-). Ważne jest tylko jak się go podaje a ja podaję z obranymi z porcji rosołowej kawałkami mięsa i dużą ilością marchwi z rosołu i posiekanej natki pietruszki. Jak na pierwszy raz to wyszło, nieskromnie powiem, bardzo dobrze - mąż stwierdził, że dawno nie jadł tak dobrego rosołu a to dla mnie najlepszy komplement ;-).
6. Schab w sosie śliwkowo - musztardowym z pure ziemniaczanym i sałatą bakaliową - mój przepis ;-)
Składniki:
- 4 plasterki schabu
- 8-10 suszonych śliwek
- łyżka miodu
- 2 łyżeczki musztardy
- łyżeczka mąki
- sól, pieprz
- łyżka smalcu
- 1/2 - 1 szklanka wody
- ziemniaki (sami oceńcie możliwości domowników ;-))
- śmietanka kremówka
- masło
- miks sałat
- garść migdałów
- garść rodzynek
- olej lniany lub rzepakowy
- Schab myjemy, rozbijamy tłuczkiem, nacieramy z obu stron solą i pieprzem.
- Na patelni rozgrzewamy smalec (lub inny tłuszcz ale u nas w domu zawsze schab smaży się na smalcu ;-)). Schab obsmażamy z obu stron na lekko złoty kolor. Dodajemy pokrojone śliwki i musztardę. Chwilę smażymy a następnie zalewamy wodą. Przykrywamy i dusimy na małym ogniu około godziny aż mięso będzie miękkie.
- Gdy mięso będzie już miękki zdejmujemy przykrywkę i odparowujemy sos żeby się zagęścił. Dodajemy miód. Doprawiamy solą i pieprzem do smaku a jeżeli zajdzie potrzeba zagęszczamy mąką.
- Ziemniaki gotujemy następnie przeciskamy przez praskę i dodajemy podgrzaną śmietankę i masło. Łączymy w idealnie gładką masę.
- Sałatę dokładnie płuczemy i osuszamy. Migdały siekamy, rodzynki parzymy wrzątkiem a następnie wszystko łączymy i polewamy olejem.
To by było wszystko na dziś ;-) Może komuś spodobają się efekty mojego powrotu do kuchni po miesiącu remontu i sam zechce spróbować niektórych pomysłów ;-). A teraz uciekam dalej dziergać słoneczną sukieneczkę ;-).
Wszystko tak smakowicie wygląda, że nie wiem od czego zacząć konsumpcję ;D Serdecznie pozdrawiam Marzanna
OdpowiedzUsuńPrzez ciebie siostra zgłodniałam :p. A ja dalej twierdzę że Zuzia może się rozmyślić i będzie Krzysio (już taki przypadek znamy ;) )- przyszły dziadek też tak myśli ;)
OdpowiedzUsuńŚliczne portki i obojętnie czy będzie to Krzysio czy Zuzia najważniejsze, że będzie mały bobas :)
OdpowiedzUsuńJak smakowicie się zrobiło..pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak rzadko bywam na blogach ostatnio!!!A tu widzę masa zmian!!!!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze :Wielkie Gratulacje i wszystkiego co najcudowniejsze.Oby wszystko układało się po Twojej myśli!!!
Po drugie :jak patrzę na to jedzonko to robię się mega głodna ;)
Po trzecie:słodziutkie spodenki w radosnym kolorku .
Pozdrawiam serdecznie!!! :)
Takie ,,rajtki'' są najwygodniejsze dla maluszka. Są śliczne i w moim ulubionym kolorze:)
OdpowiedzUsuńA co do jedzonka to jest tak różnorodne i apetycznie wyglądające, że
powinnaś się zastanowić nad prowadzeniem restauracji :)
Pozdrawiam : )
Spodenki wyglądają mega słodko :) a jedzonko bardzo apetycznie!
OdpowiedzUsuńAż mi się jeść zachciało, Spróbuję zrobić zupę z dyni , bo mam jej w nadmiarze a nie mam na nią pomysłu! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAleż kulinarnie poleciałaś XD spodenki są przesłodkie, czekam na sukieneczkę :)
OdpowiedzUsuń