Zdecydowanie za rzadko pojawiam się na blogu... Ale niestety czasu ubywa mi w zastraszającym tempie i i tak cieszy mnie fakt, że mogę poświęcić swojej pasji chociaż kilka chwil. W święta patrząc na choinkę swoich rodziców stwierdziłam, ze szewc bez butów chodzi... Rodzicom zrobiłyśmy z siostrą szydełkowe dekoracje na choinkę a ja niestety na swojej nie miałam ani jednej szydełkowej dekoracji. Dlatego już w pod koniec grudnia zaczęłam produkcję aniołków... Wiem wiem... Święta dopiero za rok ale przeraża mnie fakt, że po prostu nie mam kiedy robić na szydełku więc żeby w tym roku nie zostać bez ozdób od czasu do czasu zrobię aniołka... Na dzień dzisiejszy mam już 4 sopelki...:-)
Usztywniałam tradycyjne klejem do drewna (tym razem racolem chyba... Zostawia lekko biały osad ale przy białych ozdobach nie ma to żadnego znaczenia)). Po wysuszeniu posłużyłam się swoim nowym nabytkiem...
Niezwykle poręczny i praktyczny...;-)
To tyle na dziś... Mam nadzieję, że nie zniknę już na tak długo... Jak dobrze pójdzie za dwa tygodnie pochwalę się kolejnym aniołkiem...;-)
Aniołki śliczne!
OdpowiedzUsuńPiękne aniołki,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńbardzo sympatyczne aniołki! ja wciąż czuwam i czekam na nowe posty. teraz już na nowego aniołka też ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Piękne są te sopelki :)))) pozdrawiam cieplutko Viola
OdpowiedzUsuńDla mnie usztywnianie klejem to nowość :) ale jeśli się sprawdza, to świetnie!
OdpowiedzUsuńSopelki wyglądają anielsko :)