poniedziałek, 10 grudnia 2012

Co robię, że mnie nie ma...

Oj tak nie pojawiam się często ostatnimi czasy... Wasze blogi podziwiam ale nie zawsze znajduję czas żeby skomentować cudeńka, które tworzycie...

A co ja robię, ze tak rzadko się pokazuję? Przede wszystkim pracuję 8 godzin dziennie przy komputerze w pracy sprawia, że nie bardzo potem chce mi się patrzeć w monitor albo w robótkę w domu - wzrok strasznie zaczął mi się męczyć... Ale żeby nie było, że tak całkiem nic nie robię...

Zaczęłam sweterek - po raz pierwszy w życiu robię coś żakardem... Pewnie tej zimy ponosić go już nie zdążę biorąc pod uwagę tempo pracy ale muszę przyznać, że bardzo fajnie mi się go robi mimo 8 kłębków plątających się w koszyku - a właściwie kartonie...;-)


Dodatkowo wyszywam Madame Zimową... Muszę przyznać, że jest to dosyć trudny wzór... Sporo mieszania kolorów i pojedynczych krzyżyków... Ale efekt końcowy na pewno będzie wart włożonego trudu...:-)


Ponadto grudzień to czas rodzinnych imprez... W tym roku mój Tata skończył 50 lat (ups wypominam wiek...;-) Dobrze, że tata bloga nie czyta...;-))  A Babcia skończyła 80 w piątek... Oczywiście nikt Babci nie życzył 100 lat bo to dużo by nie zostało...;-) Śpiewaliśmy 200 Lat! 

A teraz zbliżają się Święta i wyjątkowo w tym roku nie zrobiłam ani jednej kartki i ani jednego własnoręcznie wykonanego prezentu... No ale cóż... Przyzwyczajenie się do nowej sytuacji trochę musi potrwać...;-) Życie studenckie to były piękne czasy...:-D Mało zajęć dużo wolnego i można było robótkować ile dusza zapragnie...;-) Teraz pozostają mi wieczory i weekendy ale może w końcu uda mi się pokazać coś skończonego...;-) 

wtorek, 6 listopada 2012

Pożegnanie lata...

Czyli kolejna wymianka u Maranciaków... Oczywiście ja jako maniak wymianek nie mogłam się oprzeć tej pokusie i wzięłam w niej udział. Galeria wymiankowa została opublikowana więc mogę się pochwalić, co zrobiłam i co dostałam:-)

Moją wylosowanką była Wredula. A przygotowałam dla niej:











Miałam przy tym świetną zabawę. Chociaż obawiałam się czy zdążę w terminie - wszystko przez nową pracę, inne obowiązki i bardzo małą ilość czasu wolnego... Ale dałam radę:-) Ja natomiast dostałam śliczny haft:

Piękne, haftowane woreczki:
I do tego słodkości + trochę przydasiów...:-) Razem wszystko prezentuje się tak:
Zdjęcia są autorstwa halszki, od której dostałam te cudeńka. Sama zapomniałam sfotografować w momencie, w którym paczka była jeszcze kompletna...;-)

Ostatnio rzadko publikuję nowe prace... Wszystko z braku czasu na ich tworzenie... Na drutach mam sweter - została połowa rękawów i wykończeniówka... Zaczęłam zimową madame... Do tego mam jeszcze w planach kilka tajemniczych projektów ale niestety doba za krótka...:-( Zastanawiałam się nawet czy jest sens dalej prowadzić bloga, skoro nie mam nawet czasu odwiedzać Wasze blogi - za co najmocniej przepraszam, ale za bardzo tęskniłabym za publikowaniem, czytaniem opinii na temat moich prac i po prostu za tym twórczym kopek, który czuję za każdym razem jak chociażby na chwilę uda mi się zaglądnąć na Wasze blogi...;-) Dlatego blog zostaje. Ale bardzo proszę o wyrozumiałość, bo posty będą się pojawiać naprawdę rzadko... Mam tylko nadzieję, że o mnie nie zapomnicie...;-)



sobota, 6 października 2012

Chwalę się zdolną Babcią...;-)

Niestety czasu na robótki ostatnio mam niewiele... Sweter leży rozgrzebany - czeka na rękawy i wykończenie, do tego kończę prezenty wymiankowe z wymianki u moich kochanych maranciaków więc chwalić się za bardzo nie mam czym... Ale pochwalę się za to kimś:-) Czyli moją zdolną Babcią. 

Babcia nauczyła mnie robić kiedyś skarpetki a potem szybko sama już załapałam rękawiczki:-) Ja niestety jakoś nie przepadam za robieniem skarpet... Za to moja Babcia jest w tym mistrzynią:-) Co rok produkuje hurtowe ilości skarpet dla dzieci, wnuków i prawnuków... Wszystkie włóczkowe resztki jakie mi zostają zanoszę Babci, bo po co ma kupować jak u mnie zalega np 1/4 motka i nie bardzo mam na to koncepcję... Ostatnio zaniosłam kolejne kłębuszki i z nich Babcia wyczarowała m. in. takie cudeńka...;-)

Dwie pierwsze pary, to skarpety dla mojego narzeczonego żeby mu w "nóżki: (kopyta rozmiar złodziejski;-p) nie było zimno, bo jak zaczyna chorować to ja bardzo szybko od niego łapię wirusy...

A ta niebiesko - zielona para to już dla mnie :-) Nawet zrobiłam zdjęcie na swoich krasnoludkowych stopach, co by było widać cały urok skarpetek:-)



Ostatnio rzadko bywam na Waszych blogach za co bardzo przepraszam... Zaczęłam nową pracę, przeprowadziłam się i jakoś mi dzień przez palce ucieka... Po 8 godzinach przy monitorze w pracy nie bardzo chce mi się "gapić" w niego tez wieczorami bo po prostu oczy już są niesamowicie zmęczone... Ale teraz jest weekend więc lecę nadrobić zaległości...:-) 

niedziela, 16 września 2012

Powrót do szycia...;-)

Dawno nic nie szyłam... Wszystko przez to, że stary Łucznik mamy zaczynał "umierać"... W końcu zepsuł się silnik i już nie dało się szyć więc trzeba było kupić nową bo maszyna do szycia w domu to rzecz niezbędna...;-) Tak więc mama kupiła nową maszynę a najbardziej z tego faktu ucieszyłam się ja...;-) Oczywiście od razu musiałam przetestować nowy sprzęt...;-) A oto efekty tego testowania...



Koniecznie chciałam luźną tunikę do czarnych rurek z kupionej kiedyś różowej satyny...Z pomocą przyszła mi niezastąpiona strona PAPAVERO...:-) Wprost zakochałam się w tym projekcie - to chyba przez te oryginalne rękawy i dekolt...;-) Mi efekt końcowy bardzo się podoba. Wyszło oryginalnie i elegancko czyli dokładnie tak jak planowałam :-).

czwartek, 23 sierpnia 2012

Pomarańczowi pogromcy bałaganu...

Oj tak... Miałam potworny bałagan w szafce z biżuterią... Wszystko walało się luzem i było strasznie poplątane... A przecież szykując się do wyjścia nie mam czasu szukać kolczyka do pary...;-) Dlatego postanowiłam coś z tym zrobić i... zagospodarowałam kolejną drewnianą skrzynkę i pojemniczek po maśle do ciała... Może i efekty nie powalają ale mi się podoba;-)




Podczas robienia tych dwóch pojemniczków nauczyłam się, że jeżeli chodzi o szkło lub plastik to farbę najlepiej nakładać gąbeczką do tapowania a nie pędzlem - przynajmniej spodnie warstwy... No i oczywiście w trakcie naklejania elementów na skrzynkę stwierdziłam, że mogłam zrobić spękania też na bokach ale i tak mi się podoba efekt końcowy...;-)

piątek, 17 sierpnia 2012

Smerfetkowe róże

Zatęskniłam za decoupagem... W szafie znalazłam swoje drewniane korale, i trochę filcowych kulek więc przystąpiłam do działania. Serwetki które wykorzystałam miały motyw niebieskich róż. W trakcie pracy przypomniało mi się jak oglądałam Smerfy i był odcinek, w którym smerfetka prosiła Matkę Naturę o niebieskie róże i stąd nazwa dla mojego kompletu "Smerfetkowe róże".







sobota, 11 sierpnia 2012

Wykańczanie - resztek część 1

Nazbierało mi się w szafce resztek włoczek pozostałych po sweterkach - za mało żeby zrobić z tego coś sensownego dla mnie a za dużo żeby wyrzucić (jakie to by było marnotrawstwo;-)). Niestety miejsca na włóczki nie mam dużo więc żeby zrobić miejsce na coś nowego postanowiłam zacząć zużywać stare pozostałości... I takim oto sposobem wymyśliłam, że zrobię dziecięcy kocyk - żeby nie było póki co mi potrzebny nie jest ;-p ale w przyszłości pewnie się przyda, a może komuś sprezentuję jak się bardzo spodoba... Na razie kocyk trafił do magazynu rzeczy przyszłościowych (czyli szafki nad łóżkiem). Wzór - oczywiście nie mój - Cabled Baby Blancet z Raverly autorstwa skauogco.blogspot.com. Włóczka to resztki Kotka i Tygrysa, druty nr. 3,5.




Poza tym jakiś czas temu brałam udział w karteczkowej wymiance Maranciaków pt. "Wakacyjny Bukiet" i z tej okazji przygotowałam taką karteczkę:


Niestety "dałam ciała" bo wysyłałam ostatniego dnia i w swoim zakręceniu zapomniałam, że powinnam wysłać priorytetem... No ale najważniejsze, że karteczka dotarła na miejsce a ja już następnym razem na pewno będę pamiętała o tym, żeby wysyłać priorytetem...

Obecnie na druty wskoczył jesienny sweterek - przerwa w wyrabianiu resztek...;-) Niestety czasu na dzierganie mam niewiele ostatnio - zaczęłam pracę na pełen etat, do tego póki pogoda dopisuje jeżdżę rowerem a jako, że pracuję przy komputerze to już wieczorami nie mam siły długo patrzeć się na oczka robótki... Dlatego nowe prace będą się pojawiały wolniej - zwłaszcza, że od września zaczynam roczny kurs weekendowy i kusi mnie jeszcze zaawansowany angielski (mam FCE to może pora zrobić CAE ;-))

sobota, 28 lipca 2012

Cukiereczek...;-)

Skończyłam:-) Kilka miesięcy szydełkowania w czasie przerw w nauce i jest - moja cukierkowa sukienka:-). Troszeczkę się przy niej napracowałam. Szydełko 1,6 Tulip i trochę ponad 3 motki Maxi Madame Tricote w kolorze brudnego różu. Ale nieskromnie powiem, że warto było bo sukienka wyszła ślicznie i bardzo mi się podoba:-) Chyba będzie moją ulubioną do tej pory z tych, które zrobiłam...;-)



piątek, 13 lipca 2012

Raport z placu boju...:-D

Zdałam!:-D I to powyżej swoich oczekiwań! (nie no dobra nie powyżej swoich oczekiwań tylko zgodnie ze swoją ambicją...) Mam 5!:-D I jestem z siebie niezmiernie dumna:-) Od wczoraj jestem mgr... Obecnie czekam jeszcze tylko na wyniki egzaminu FCE, które mają być koło 26 lipca i już będę dokładnie wiedziała jak mi poszła edukacja w tym roku:-)

Na polu robótkowym bardzo powoli przybywa sukienki...

 Wzór jest prosty i bardzo przyjemny w robieniu - chociaż bez prucia się nie obyło...;-) Na forum wyczytałam jaką nicią i szydełkiem i ile motywów na jaki rozmiar robiły Panie z forum i stwierdziłam, że ja ze swoim lilipucim rozmiarem to muszę zrobić na mniej motywów bo szydełko mam 1,6 a nitkę maxi... I nic bardziej błędnego... Okazuje się, że było za małe... I musiałam pruć i zaczynać na dokładnie tyle samo motywów co inni... Wychodzi na to, że robię dużo ciaśniej... Ale robótki przybywa i już się nie mogę doczekać kiedy będę Wam mogła pokazać gotową sukienkę...:-)

A tak z innej beczki... W zeszłym tygodniu lało u mnie niemal co dzień... I dwukrotnie nas zalało...
Tak wyglądała ulica, na której mieszkam...
A tak moje podwórko...
Wody przed kolano prawie... Na całe szczęście do domu woda się nie wlała ale budynki gospodarcze nam dwukrotnie zalało... Do dziś jeszcze nie wyschły do końca...

Ale żeby nie kończyć pesymistycznie to się Wam pochwalę... Wprawdzie już ponad miesiąc temu powinnam ale z głowy mi wyleciało...:-D Kupiłam samochód! Mój własny! Dzięki wysokiemu stypendium naukowemu i pracy na pół etatu mogłam zaoszczędzić i sobie na to pozwolić:-) I po miesiącu użytkowania muszę przyznać, że warto było...:-)

Na dziś koniec gadania na tematy kompletnie odbiegające od robótek...:-D Może za jakiś czas będę mogła się w końcu pochwalić czymś twórczym...;-)
EDYCJA (14.07.2012): Sprawdziłam dzisiaj wyniki FCE online i okazuje się, że zdałam:-) Ale jestem rozczarowana bo zabrakło mi 1 punktu do wyższej oceny...:-( Moja ambicja jest nieusatysfakcjonowana...;-p

środa, 13 czerwca 2012

Kilka słów o mojej nieobecności blogowej...

Oj tak dawno nic nie wrzucałam na bloga... I dzisiaj też nie mam do pokazania nic skończonego. A to dlatego, że zbliża się koniec czerwca a co za tym idzie - koniec moich studiów magisterskich. Ostatnie tygodnie uczyłam się do egzaminu FCE, który był w miniony weekend. Teraz 6 tygodni oczekiwań na wyniki - mam nadzieję, że będą pozytywne;-). Ponadto cały czas pracowałam nad tym:
Wczoraj oddałam do dziekanatu i teraz pozostaje mi czekać na opinię recenzenta i termin obrony. Trzymajcie kciuki żeby wszystko było dobrze.

Ale nie tylko to zajmowało mój czas. Oprócz studiów mam pracę... Także moja kreatywność ma szansę rozwijać się również na stanowisku Grafik/Informatyk...Zrealizowanych projektów nie będę tutaj pokazywać bo nie chcę żeby mój blog był miejscem na reklamy;-)

W czerwcu mamy kilka rodzinnych imprez, jedną z nich było moje i siostry bliźniaczki urodziny a drugą... 25 rocznica ślubu moich rodziców:-) Oby jak najwięcej takich wspaniałych świąt w rodzinie było:-) Z tej okazji rodzice dostali piękny bukiet kwiatów i tort - niestety zdjęcie tortu zaginęło w akcji...:-(
A jak już o rodzicach mowa... Moja mama jest mistrzynią rogalików drożdżowych:-) Ledwo zrobi i już ich prawie nie ma... Na szczęście jeden talerz załapał się na zdjęcie...;-)
A żeby nie był to post tak całkowicie nierobótkowy... To od dłuższego czasu dziergam sukienkę...:-) Niestety mam bardzo mało czasu na szydełko więc tempo pracy jest można by rzec - żółwiowe...:-D
Bardzo proszę o trzymanie kciuków za pomyślne zaliczenie przeze mnie semestru i obronę na 5!;-) Pewnie odezwę się dopiero jak już wszystko ucichnie...